sobota, 8 września 2012
zdarzenie drogowe - akt I
Jedziemy sobie spokojnie na wizytę u neurologa z Danielem. Prowadzi tatuś magenisiowy. Nagle na nasz pas zjeżdża samochód. Bez kierunkowskazu. Ot tak sobie. No to tatuś magenisiowy odbija w lewo, coby ów stary golf nie przydzwonił w nasz wóz strażacki (czerwony, trudno zauważyć). W lewo jest już tylko krawężnik i bariera dźwiękochłonna. Bam - samochód uderza oponą w krawężnik. Potem odbija się od owego krawężnika. Bam było wyraźnie słyszalne. I mnie ogólnie trochę wystraszyło. Tatuś magenisiowy ma w parę w łapach, więc utrzymał samochód po odbiciu. Pan zaczyna jechać szybciej. Pokazujemy mu, żeby się zatrzymał. Unika tematu. Odjeżdża. Ucieka... Wreszcie zatrzymujemy się. Dogoniliśmy go, bo przed rondem był korek. Pan jest niegrzeczny. Mówi, że nic takiego nie miało miejsca. Że to my jesteśmy po ciemnej stronie mocy. Że sami sobie zajechaliśmy drogę i przywaliliśmy oponą w krawężnik. I że sami sobie uszkodziliśmy alufelgę. I że to jest spisek. Zostawiłam tatusia magenisiowego z telefonem, jak dzwonił na policję, bo pan powiedział, że ja jestem gówniara, a on żadnego oświadczenia mi nie napisze. Aż tatuś magenisowy uprzejmie go poinformował, żeby zważał na to, co mówi (bo wszystko, co mówi, może być wykorzystane! A jak! ) Nie czekając na dalszy ciąg tego idiotycznego dramatu wzięłam taksówkę, żebyśmy zdążyli do lekarza z Danielkiem. W międzyczasie przyjechała policja. Nie spodobali się panu. W ogóle tego dnia temu panu nic się nie podobało. Nie chciał napisać oświadczenia nawet przy nich. Chciał się po prostu trochę poawanturować. Godzinę zawracał głowę policjantom. Tak bardzo, że sprawą głupiego bam w oponę musiał się zająć Wydział Ruchu Drogowego - bo oni tam faktycznie za mało mają roboty. Mikołajka przy tym całym zdarzeniu drogowym na szczęście nie było. Pan dostał mandat, a w przyszłym tygodniu musimy jechać do rzeczoznawcy, żeby zobaczył to bam. Ludzie mnie czasem jeszcze zaskakują. Koniec aktu I.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Japier****Może nic więcej nie będę pisała bo w ogóle dziś gryzę...Co za baran....Dobrze, że cali jesteście....
OdpowiedzUsuń