Wczoraj Daniel stanął na nogi. Pierwszy raz. Elegancko złapał się stołka i aż się trząsł, żeby jeszcze chwilę postać, ale zrozumiał, że stanie na nogach jest jednak jeszcze w fazie eksperymentów. Nie zrobiłam zdjęcia, bo poleciałam go łapać. Wysłał mi TO spojrzenie i próbowal znów, ale bezskutecznie.
Mikołajek na swoich nogach stanął pierwszy raz 1 lipca 2008 roku. Przy fotelu. To było bardzo wyczekane, bo miał już półtora roku. Akurat patrzyłam. W pół roku później zaczął się nieśmiało poruszać bez trzymania się ścian i przedmiotów. Najpierw dwa kroczki. Potem trzy. Na koniec mozolna nauka wchodzenia po schodach. I jak skończył trzy lata - to już prawie po tych schodach chodził.... A Daniel idzie swoim prędkim tempem, spieszy mu się, już chciałby chodzić, biegać, latać. Szaleje na punkcie poruszania się, zwiedzania, poznawania. Jak szalony wyciera kurze po całym mieszkaniu.
Mikołajek nie miał tyle szczęścia. Przebicie się przez wszystkie jego trudności kosztowało mnie wiele łez i chwil bezsilności... Szczególnie, że nauka chodzenia nie była wcale taka łatwa. A tu proszę. Miesiąc przed czasem Daniel, czytając w moich niespokojnych myślach, gotowi swoje stópki do podboju świata. Przed chwilą, podczas usypiania (!), opierając się o mój brzuch też stanął na tych swoich krótkich nóżkach. Drżyjcie chodniki świata. Daniel nadchodzi!
Gratulacje:) No to teraz sie zacznie:) Hanka też próbuje wstawać ale na razie tylko w oparciu o mnie lub o tatę:)
OdpowiedzUsuń