12 sierpnia
Nad nami praży słońce jako zapowiedź burzy, bo tuż obok wiszą ciężkie, deszczowe chmury. Nie wzięłam ze sobą tylu rzeczy, że nie wiem, jak dam radę z tym, co mam. Ale jestem w ukochanych Błotach. Wśród żórawi. Bocianów. Kun i łasic. Długich, grubych czarnych ślimaków. Jelenii i saren. Zajęcy. To jest moje miejsce na ziemi. Te łąki i pola. Las, wydmy i morze. Z piaszczystą, dziką plażą, bryzą albo ze sztormem, z palącym słońcem i pustką, której potrzebuję, gdy życie biegnie za szybko. Może kiedyś kupię tu dom i będę miała to wszystko przez cały rok na wyciągnięcie ręki.
Piszę, a Mikołajek buduje zamki w piaskownicy. Tuż obok w stadninie dudnią końskie kopyta i tętent niesie się po ziemi. Ktoś woła Alfreda. Czy Alfred to koń, czy człowiek? Na łąkach krzyczą żórawie. Daniel śpi słodko...
Jednym słowem sielanka:D
OdpowiedzUsuńJednym słowem...
Usuń