Piekłam już farinatę z grochu, z ciecierzycy, z fasolki mung, ale moja ulubiona to właśnie grochowa i fasolowa, bo jakoś wcześniej, oprócz barszczu, nie znalazłam dla fasoli ciekawego zastosowania.
(Nie cierpię fasolki po bretońsku) :)
I tak oto w wyniku nagłego olśnienia upiekłam TO.
I TO było bardzo pyszne :)
Zostało zjedzone szybciej niż zrobiłam.
Na gorąco z masłem klarowanym oraz zakwasem buraczanym.....trochę jak tosty.
Składniki (na wielką blachę):
- 400 gramów białej fasolki, masłowej lub jaś
- 5 łyżek masła klarowanego w formie płynnej lub oliwy
- szklanka do półtorej szklanki wody
- sól
Wykonanie:
- Fasolkę przepłucz i namocz na 12 - 24 godziny. Im dłużej tym lepiej.
- Po namoczeniu usuń wodę i przepłucz jeszcze raz.
- Tak przygotowaną fasolkę zblenduj wraz z wodą tłuszczem i solą na ciasto o konsystencji śmietany. Jeśli będzie za gęste, dolewaj wody, aż stanie się pożądaną "śmietaną".
- Wyłóż ciasto na blachę - rozsmaruj je łopatką najlepiej na papierze.
- Piecz w piekarniku na 180 stopni Celsjusza przez około 40 minut (aż góra będzie się brązowić).
- Można zjeść zaraz po upieczeniu, a można później, podgrzane na suchej patelni.
Warianty dla delikatnych brzuszków:
A. Fasolkę po namoczeniu obierz ze skórki (wtedy trzeba namoczyć jej około 1/3 więcej niż w powyższym przepisie
B. Fasolkę po namoczeniu ugotuj. Ugotowaną i wystudzoną zblenduj, balansując ilością wody tak, aby nie powstało jezioro.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz