sobota, 17 marca 2012

prawo dżungli

Jessie łowi ryby - przez szybę.


Kiedy byłam w ciąży z Mikołajkiem, założyliśmy nasze akwarium. Miałam z tego frajdę i radochę. Teraz nadal mam radochę, ale frajdy już nie ma, bo nie mam czasu myć szybek z zieleni glonów i zmieniać wody raz w tygodniu, więc rybki, oględnie mówiąc, mają czasem takie warunki, o których marzył Nemo, kiedy był w niewoli u dentysty-sadysty.

Byłam w ciąży. Siedziałam na fotelu przed akwarium i patrzyłam na moje zbrojniki.
Zbrojniki - a były piękne - jakiś czas temu poszły do nieba.
Teraz nie mam czasu patrzeć na brzanki rekinie, które kupiłam jako "malutkie rybki, które już nie urosną i są zupełnie łagodne". Brzanki rekinie zjadły stado neonek. Stado gupików. Stado czegoś maleńkiego i pomarańczowego. Stado tetry też zjadły, razem z potomstwem. A były niewiele większe!
Jak wyjechaliśmy nad morze, ta największa, co taka była żarta - zażarta - udusiła się, kiedy Kot Marchewa odłączył pompę powietrza... Teraz największą frajdę i radochę mają koty, traktują akwarium jako telewizor i dzienną porcję rozrywki.

W naszym akwarium panuje prawo dżungli. Rekiny rosną, są coraz większe, a wczoraj zrobiły to samo, co dzieci w przedszkolu robią zwykle Mikołajkowi. Odgryzły wszystkie płetwy płaskobokowi - takiej roślinożernej piranii. Nie mógł już pływać, poddał się sztucznemu nurtowi wody, targało nim po korzeniach i roślinach. A te cholery podpływały i go jeszcze dogryzały na żywca... Prawo dżungli. Żeby przetrwać mógł cały gatunek, do puli genów mogą wejść tylko najsilniejsze egzemplarze. Czyste genetycznie. Pachnie nietzscheanizmem? To tylko zwykła biologia. Każda oznaka słabości jest często pretekstem do ataku, niekoniecznie przez obcy gatunek...

Neurony lustrzane są podobno wynalazkiem naczelnych. Odkryte u makaków, najwyżej rozwinięte są u ludzi. O dziwo to też mechanizm obronny, informacyjny. Jednak tylko u ludzi jest rozwinięty na tyle, aby współodczuwać...

Dzieci w przedszkolu integracyjnym Mikołajka mają słabo rozwinięte neurony lustrzane. Nie specjalnie promuje się też tak zwaną integrację. Dzieci, bezbłędnie rozpoznając chorobę Mikołajka - w każdym razie dużo szybciej niż lekarze na Karowej, pozwalały sobie na tyle samo, co moje brzanki rekinie. Zwykła biologia... Mikołaj nie mówi. Nie powie, kto go uderzył. Nie powie, kto zabrał mu zabawkę. Nie zadba o swoje potrzeby, bo nie mówi, jak inne dzieci - chcę to, chcę tamto... Na razie jego głosem jest Ciocia Grażynka. Pod jej czujnym okiem Mikołajek rozwija umiejętności dbania o siebie.
Niedmuchania w kaszę. I jest coraz w tym lepszy.

Zaskakujące, że nad podziw dobrze ma rozwiniętą empatię. Jego neurony lustrzane natychmiast rozpoznają i przekazują mu informację o tym, że ktoś cierpi. Mikołaj współczuje. Mikołaj potrafi płakać z kimś do towarzystwa. Głęboko przeżywa tragedie bohaterów filmowych.
Fakty są niepodważalne - jesteśmy najwyżej rozwiniętym gatunkiem. Empatia... Podobno potrafią to też delfiny i ...słonie.

1 komentarz:

  1. Z wątku o rybkach się uśmiałam. Ale całość posta tchnęła we mnie nutkę smutku. Tak to już jest na naszym popapranym świecie, że więcej empatii od ludzi mają zwierzęta. Braki empatii widać nawet w najdrobniejszych, codziennych sprawach. I nie nowością jest, że to właśnie dzieci chore lub z pewnymi deficytami intelektualnymi mają najwięcej współczucia wobec innych i odnoszę wrażenie, że najwięcej radości daje im obcowanie z drugim człowiekiem...
    Trzymam mocno kciuki za Mikołaja, żeby dał radę i żeby świat nie okazał się aż nadto okrutny:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...