czwartek, 15 listopada 2012

to zdjęcie...

[...] Przypomina mi się jedno ze zdjęć z jego wczesnego dzieciństwa. Na tym zdjęciu Mikołajek płacze. To jedno jedyne w galerii wszystkich innych zdjęć uśmiechniętych. Ale to właśnie zdjęcie, z łzą płynącą po jego dziecięcym policzku, wyraża całą tę jego straszną chorobę dosadniej niż setki słów, które już padły... [...]




Serce mi się kraje, kiedy patrzę na to zdjęcie,
choć mojemu synkowi nic tu się nie stało.
Jest wrzesień 2008, Mikołaj ma półtora roku.
Na zdjęciu słynny smisiowo - magenisiowy płacz,
którym Mikołajek próbuje wszystko (i wszystkich) załatwić.
Wyobraź sobie, że słyszysz go 36 razy dziennie.
Ma różne natężenie, ale najczęściej dość głośne.
Z każdego powodu, który uzna za ważny Mikołajek.
Powodzenia...
A jak czuje się dziecko, któremu coś w środku, jakaś nieznana część, nakazuje wciąż płakać i płakać?



 

5 komentarzy:

  1. Jaki on śłodziutki! Nawet jak płacze bidulek.
    Jak tam rozliczenie z 1% podatku dla Mikołajka? (chyba miało być listopadzie) Będzie chociaż troszkę lżej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeszcze czekam na na końcowe wyniki, może nawet w tym tygodniu będą i na pewno o tym napiszę...

      Usuń
  2. Próbowałam sobie to wyobrazić,jak on się wtedy czuje. I przyszło mi na myśl,że dzięki Wam jego płacz jest słyszany i że to zmienia jego charakter,bo ma wtedy ukojenie gdzieś w podtekscie,a przynajmniej jego możliwość. Najsmutniejsze wspomnienia jakie mi przychodzą do głowy z mojego doświadczenia,to gdy nikt nie słyszał mojego smutku,nawet gdy był on z trywialnego powodu. Hm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie doświadczenie, może dlatego mam wrażliwość na to, co dzieje się z Mikołajkiem (choć czasem cierpliwości już nie, bo Mikołajek to czasem wykorzystuje).

      Usuń
  3. Oczka, które bardzo chcą coś powiedzieć...Tak sobie myślę, że takie wczesne dzieciństwo wcale nie jest fajne. I chyba dobrze, że człowiek niewiele z tego pamięta. Zanim przecież rodzice wpadną na to, dlaczego dziecko płacze to mija trochę czasu. Czasem rodzice nie dochodzą do powodu płaczu. A dziecku jest źle. Nie lubię tego spojrzenia proszącego, czasem wręcz żądającego pomocy, natychmiastowej reakcji...A niestety zdarza się, że Hania tak patrzy, płacząc wtedy niemiłosiernie. Czasem wiem o co chodzi, ale nie mogę w żaden sposób pomóc poza przytulaniem i tłumaczeniem rzeczywistości, której tak małe dziecko i tak nie rozumie...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...