Ja i Mikołajek - mój pierwszy dzień matki -2007 rok |
poniedziałek, 28 maja 2012
macierzyństwo
Jestem mamą od jakichś pięciu lat. Próbowałam sobie przypomnieć tamten dzień, mój pierwszy dzień matki, ale nie mogę. Nie pamiętam. Zaginął w gwiazdozbiorach moich neuronów. W sieciach aksonów. W pomrokach przeszłości. Dotarłam do zdjęć. Na pewno było ciepło. 2007 to był naprawdę gorący rok. Wykąpałam Mikołajka. Mikołajek bawił się z nami na podłodze, a raczej my z nim. Śmiał się do tatusia. To ze zdjęć. Ale... akurat tego dnia nie pamiętam. Pamiętam tylko zawieszone w powietrzu pytania, otępiającą troskę, perfekcyjną regularność w staraniach - że jak wszystko zapnę na ostatni guzik, to może jakoś od tego wyzdrowieje, że nie jest źle, że mogło być gorzej. Pamiętam kołowrót wizyt lekarskich, rehabilitacji i ćwiczeń w domu oraz głośno przeżywany żal, który poczułam pierwszy raz na korytarzach Centrum Zdrowia Dziecka, żal o to, kiedy będzie wreszcie mój czas na to cudowne macierzyństwo z powolnym przechadzaniem się z wózkiem pomiędzy drzewami parku, ciche gęganie do dziecka i całowanie pulchnych stópek, kiedy będzie ten czas na macierzyńską nudę pierwszych dni życia, na budowanie spokojnej relacji mamusia - synek, świadome patrzenie sobie w oczka i wylegiwanie się na kocykach zamiast pospiesznego karmienia, przewijania i przebierania pomiędzy wizytami to tu to tam u coraz mądrzejszych specjalistów od siedmiu a nawet ośmiu boleści.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale Mikołajek pulchniutki! Chyba wyciągnął z Ciebie wszystko co dobre bo tak mizerniutko wyglądałaś :( A jak wyglądały kolejne Dni Matki?
OdpowiedzUsuńMikołajek, jak obecnie wypowiedział się lekarz przeglądając badania z tamtego czasu, miał kwasicę - czego nikt nie wtedy nie zauważył, która prawdopodobnie wynikała z niedotlenienia(to się nazywa kwasica mleczanowa). Do roku życia pachniał jak kapusta kiszona. Podobno ta pulchność była wynikiem tej kwasicy... To jest naprawdę cud, że żyje.
OdpowiedzUsuńTo przygnębiające, że w takich chwilach gdy człowiek szuka odpowiedzi na pytania nie może ufać wiedzy lekarzy. Nie dziwię się, że ludzie szukają odpowiedzi na własną rękę u wujka google.
UsuńTaka anegdotka - moja mama dwa lata temu miała straszny wodnisty katar, ale tylko z jednej dziurki. 4 lekarzy przez pół roku leczyło ją antybiotykami, nikomu nie przyszło do głowy, żeby zrobić badanie tego płynu. Dopiero będąc u fryzjerki (odpowiednik googla) mama usłyszała historię innej kobiety, u której stwierdzono wyciek płynu mózgowo rdzeniowego przez nieszczelność w tkance zatoki czołowej! Przez tę fryzjerkę mama dostała kontakt do tamtej kobiety, a potem do kompetentnego lekarza, który wreszcie mamę zbadał i zoperował. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że to podobno częsta przypadłość u kobiet po 50-tce!
Historia nie z tej ziemi. Jakby ktoś napisał powieść z taką fabułą, byłaby nieomal nie do uwierzenia. To tak jak z Mikołajkiem w pierwszych dobach życia i słynnym, że "nie rokuje"...
UsuńTroszkę mnie nie było, i możliwe, że nie będzie dłużej, bo będzie zmieniany dostawca internetu, a ja bardzo chciałam złożyć Mikołajkowi życzenia z okazji Dnia Dziecka:D |Dużo radości i jak najmniej strasznych strachów i innych przykrości, które Mikołajka nękają. Tobie Mamo Magenisiowa też dużo radości i jak najmniej problemów z synami:)
OdpowiedzUsuńMamo Doskonała, bardzo Ci dziękuję za pamięć i życzenia. Złóż ode mnie życzenia Hani - Ciocia mama magenisiowa życzy Hani samych słoneczek i uśmiechów na co dzień :-) Mam nadzieję, że szybko się podłączysz po zmianie dostawcy. Będę czekać!
OdpowiedzUsuńWitam .
OdpowiedzUsuńWłasnie parę dni temu dowiedziałam się , że mój synek cierpi na ten sam zespół
jestem w szoku bo cały czas wierzyłam , że będzie dobrze .. bowiem miał podejrzenie zespołu Marfana .. tak się cieszyłam , że diagnoza się nie potwierdziła , a tu wyszło nagle że jednak coś jest -że to zespół SMS .
Wypisów ze szpitala troszkę nazbieraliśmy , mały nawet przeszedł już operacje serca i cewnikowanie serca. Myślałam że to będzie koniec , że będzie dobrze a jednak nie ;/
To , że malutki troszeczkę wolniej się rozwija .. tłumaczyłam tym wszystkim co zdążył przejść w swoim życiu , jednak jego rozwój nie jest najgorszy , według mnie ok , nie wiem może u mojego dziecka choroba jakieś ma minimalne oznaki ? a może ja tego po prostu nie widzę że coś z nim nie tak ? dla mnie jest idealny .. jednak już zapisałam go do psychologa i na rehabilitacje ..
Nie wiem jak to będzie co dalej nas czeka ale mam nadzieję że razem damy radę .
Jeśli w jakikolwiek sposób mogę pomóc - napisz... Te wszystkie zajęcia trzeba oprzeć na mądrej diagnozie i częstej obserwacji... Tu nic i nikt nie może być przypadkowy. Służę pomocą: pomozmikolajkowi@gmail.com
UsuńA to, co piszesz... Jakbyś opisywała moje myśle parę lat temu... Na początku...
Napisałam na podany adres e.mail w miarę możliwości
OdpowiedzUsuńprosze o odpowiedż ;)
pozdrawiam