Wczoraj Mikołajek zarządził lany poniedziałek, trochę spóźniony.
Elegancko zalał się zupą. Cały. Trzeba było na gwałt dowozić do przedszkola suche ubrania.
Po południu w domu wylał na siebie cały kubek picia.
Dziś zarządził lany wtorek - przed wyjściem zalał się od stóp do głów - jabłkowym sokiem.
Zmienia się gwałtownie pogoda i ciśnienia. Ciepło - zimno, zimno - ciepło. Niż - wyż. Główka gorzej pracuje, koncentracja i tak kiepska zupełnie siada, zmęczenie po bezsennych nocach dokłada swoje, chore rączki słabiej trzymają... Zapowiada się lany, bezsenny jak to zwykle wiosną, tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz