piątek, 26 października 2012
kiedyś się znajdę
Taki mam plan - kiedyś się znajdę. Nawet nie oto chodzi, że się zgubiłam. Bardziej o to, że jakoś wciąż w ciągu dnia są dwa niewymownie duże priorytety - Mikołaj i Daniel, w różnej kolejności. I jakoś doba nie chce się rozciągnąć, skubana, więc się ze sobą mijamy - ja i ja. Na razie mogę pisać, bo Daniel bawi się rurką od nebulizatora... Tak. Mamy mały kataklizm... Daniel zrezygnował ze snu na korzyść zębów. Swoich zębów. Rośnie mu jedynka jak pierwiosnek. A Mikołajek... Kaszle. To jeszcze nie koklusz, ale rzęzi jakby wypalał cztery paczki fajek dziennie. No i od środy siedzi w domu. Stawiałyśmy z Ciocią Grażynką mu bańki. Jeszcze posiedzi. Więc muszę znaleźć czarną dziurę do innego wymiaru albo wyczarterować gdzieś wolny czas... Bo tu dla mnie nie ma czasu. Ani minuty. Ani sekundy... Więc jeden rzęzi, a drugi wrzeszczy. Po kolejnej nieprzespanej nocy nagle odkryłam domagającą się uwagi moją główną potrzebę. Niech się dzieje co chce. Ja idę spać. Bo wanny nie mam... a najchętniej wpadłabym do pachnącej piany z kieliszkiem czewonego wina (odpada - karmię Daniela), słuchając the Cinematic Orchestra i usnęła we wrzątku (podobno nie wolno, bo grozi zawałem). No to tyle w kwestiach formalnych. Idę czytać Synkom bajkę z kubkiem gorącej herbaty z imbirem przy angielskich piosenkach dla dzieci. "The weels on the bus..."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne masz te priorytety:)
OdpowiedzUsuńszkoda, ze nie można komuś czasu oddać, ja dziś miałam nadmiar, bo mnie niemoc jakaś ogarnęła....:/ a ta piosenka mnie prześladuje ostatnio;)
Wszystko kiedyś SIĘ znajdzie :P
Usuń