czwartek, 2 lutego 2012

Kot w pustym mieszkaniu...

Dawno, dawno temu,  gdy byłam w klasie pierwszej liceum, pani od polskiego - czyli nasza wychowawczyni klasy o profilu humanistycznym kazała nam przygotować gazetkę ścienną, tak na dzień dobry. O poetach polskich. Moje koleżanki przygotowały gazetkę. Na pierwszym miejscu dumnie wisiał portret naszej Noblistki. Koleżanki podpisały go "Wiesława Szymborska". Nie pamiętam, czy to młodzieńcze wykroczenie przeciwko wartościom narodowym skończyło się pałą dla całej klasy, ale ja do końca życia zapamiętam to niezwykłe imię nawiązujące do mojej ukochanej rzeki, w której bliskim sąsiedztwie urodziły się ja i moje dzieci... A potem okazało się, że niezwykłe imię nosiła niezwykła osoba, której zabraknie...

W tym smutnym dniu został "Kot w pustym mieszkaniu"... Nic bardziej wymownego...

Wisława Szymborska

Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...