A rzecz dotyczy nocnych wypraw Mikołajka po mieszkaniu, eksploracji nocnego świata, mikołajkowych nocnych znaleziskach absolutnie po ciemku oraz porannych odkryciach domowników, nie zawsze przyjemnych.
Mechanizm bezsenności u Mikołajka jest nieznany. Niby zostało zbadane, że brak genu AR1I powoduje brak białka, co to buduje dość ogólnie mówiąc neurony i inne elementy układu nerwowego, że jest odwrócony cykl melatoniny. Że w dzień jest jej więcej niż w nocy. Że cykl dobowy przez to jest zakłócony. Że mózg właściwie nie wypoczywa (na pewno nasz, bo jesteśmy budzeni w nocy wielokrotnie, a Mikołajek jest na nogach od 4 - 5 rano). Podawanie melatoniny w ilości przekraczającej dawki dla dorosłych eksperymentują rodzice Smisiów - Magenisiów w USA. My zatrzymaliśmy się na 4mg - skutek żaden.
Więc w związku z bezsennością Mikołaj w nocy znalazł tubkę kremu do rąk i ją wycisnął prawie do końca oraz tubkę maści i też ja wycisnął. Całkowicie. Na kanapę. Na dywan. Na piżamkę. Na rączki. Na buzię. Na nóżki. Na wszystko dookoła... Mimo starań nie udało mu się włożyć nadmiaru kremu z powrotem do tubki. Maści też nie. A wszystko dlatego, że od kiedy zaczęły się mrozy, smaruję mu przed wyjściem do przedszkola rączki i buzię kremem albo maścią.
To jest właśnie mikołajkowy sposób na samodzielność ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz