Mikołajek jest chory bardziej. W zeszłym tygodniu był mniej. A teraz rzęzi jak stary odkurzacz.
Więc ominęły nas walentynki w przedszkolu - dzieci sobie robią i wręczają kartki-walentynki (daję słowo za nic nie rozumiem, o co chodzi z tym świętem oprócz tego, że producenci pluszowych zabawek zacierają radośnie dłonie niczym Dibler Gardło Sobie Podrzynam)
Walentynki w przedszkolu pies trącał, ale przepadła terapia z panią Martą, a potem z panią Agą, a jutro przepadnie dogoterapia... No i same klopsy...
Więc z okazji walentynek Serce z Ziemniaka. Wyhodowane przez polskiego rolnika, zakupione we francuskim hipermarkecie i znalezione przez mojego męża. Oraz opatrzone cudnym komentarzem Mikołajka - OOOooo!
Serce z Ziemniaka :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz