Powinien od urodzenia otwierać paluszki, ale nie otwierał. Niewielu lekarzy to zauważyło, a fizjoterapeuci też jakoś opieszale reagowali na te piąstki, zamiast od razu regulować i harmonizować to nieprawidłowe napięcie mięśniowe. Bo Mikołajek miał nieprawidłowe napięcie mięśniowe - hipotonia osiowa - czyli obniżone napięcie od buzi w dół aż do brzuszka i wzmożone na rączkach i nóżkach. Oprócz tego rączki urodziły się inne niż u zdrowych dzieci. Nie tylko bardziej napięte, ale również źle zbudowane - inaczej. I dlatego trudniej mu trzymać kubek, łyżkę, kredkę...
Na szczęście nie żyjemy w Średniowieczu, wiemy już jak można różne rzeczy kształtować terapią, codziennym specjalnym bodźcowaniem, ćwiczeniami, ćwiczeniami, ćwiczeniami.
Mikołajek dziś już potrafi trzymać kubek, widelec, kredkę...
Przez te trudności rysowanie nigdy go jakość nie ciągnęło. Chyba, żeby zabrać mamie długopis i zrobić ślady w kalendarzu, albo na ważnych dokumentach.Wtedy to zupełnie coś innego.
No to wałkujemy to rysowanie. Kupiłam flamastry, żeby było mu wygodniej i żeby się nie zniechęcał, kupiłam specjalne kredki... Ćwiczymy prawidłowy chwyt. Praktyczne używanie rączek.
I tak powstał żółw, podczas terapii. Pierwszy dowód na to, że motoryka mała - praca rąk jest do opanowania. Żółw w wykonaniu Mikołaja to wcale nie formacja bojowa rzymian. To rysunek z obrysem. Mikołajek przy pomocy terapeutki Marty zmieścił się w konturach :-) Jestem z niego dumna, to niezwykle ważny żółw!
Mikołajek pokolorował żółwia w zasadzie nie wychodząc poza obrys! |
Twórczość własna przez duże T - najwygodniej rysuje się flamastrem... Reszta rysunku została na stoliczku - skończyła się kartka. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz