Daniel mówi na nie - ciasteczka.
Mikołajek wybrał wariant dużo prostszy - TO.
A więc... jak zrobić TO.
Ja robię w termomixie, ale można je zrobić w każdym innym urządzeniu mielącym.
Na razie czasy mielenia nie są mi bliżej znane, bo wszystko było dziełem przypadku :-)
Przy ponownym pieczeniu przepis uzupełnię, ale z grubsza chodzi o to, aby wszystko zmielić, wymieszać ze sobą i upiec :-)
Składniki:
- 200 gramów namoczonej 36 godzin wcześniej i ugotowanej zielonej soczewicy (gotowana była z dwiema cebulami) Soczewica zaczyna fermentować, może zacząć puszczać kiełki, ale robi się bardziej "zjadliwa" ;-) Nie dopuść, aby się zepsuła. Teraz w mrozy stała w temp. pokojowej, ale w lato raczej 36 godzin to będzie po niej.
- czerwona cebula
- biała cebula
- 8 - 10 łyżek mleka kokosowego (woda też będzie ok, jak nie masz mleka)
- 1/2 szklanki mąki gryczanej
- 1 bio pietruszka surowa
- 2 bio marchewki surowe
- 4 łyżki mąki ziemniaczanej
- 10 średnich pieczarek pokrojonych w kostkę i ostro podsmażonych na oliwie lub maśle ghee
- 2 łyżki sosu sojowego (mam bezglutenowy)
- sok z 1/2 cytryny
- 1 jabłko (może być zmielone ze skórką)
- 1 łyżka płaska kurkumy
- 1 łyżka masła ghee lub oleju kokosowego lub oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka imbiru
- 1 łyżeczka różowej soli himalajskiej
- 1 łyżeczka białego pieprzu
- warzywa i jabłko zmielić/zblendować - ale nie na gładką masę
- dodać soczewicę i blendować dalej ( nie na gładko)
- dodać mąki, przyprawy, sosy, tłuszcz, dalej mieszać (jeśli chcesz uzyskać delikatny smak, możesz zamienić łyżkę kurkumy na łyżeczkę)
- dodać usmażone pieczarki - wymieszać
Piec w formach na muffinki około 40 - 50 minut w temp. około 200 stopni.
Po upieczeniu paszteciki powinny mieć twardą wypieczoną skórkę i być miękkie w środku (nawet mogą być lekko płynne).
Po 12 godzinach wilgotność się wyrówna.
Ja zjadłam od razu prosto z piekarnika i poparzyłam jęzor.
Ale było warto.
Nie powiem, wyjątkowo udany smak.
Powinny się nazywać "paszteciki znikające"...
Przy kolejnym podejściu dodam grzyby leśne suszone oraz mąkę kokosową.... i zobaczymy, co będzie ;-)
yay :) wreszcie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie zawodu :-) Ja piekę jutro jeszcze raz :-)
Usuń