piątek, 21 lutego 2014

coś się kończy, coś się zaczyna... znów

Coś się kończy... Coś się zaczyna...

Niestety.
Tak widocznie musiało być.
Tak widocznie musiało się stać.
Jest to dla nas wszystkich ogromna strata.
I dla mnie jest to bardzo trudne.
Nawet sobie tego nie wyobrażam, jak to może być trudne dla Mikołajka... skoro dla mnie jest takie trudne.


Z powodów finansowych musieliśmy zrezygnować z pomocy Cienia Mikołajka - Cioci Grażynki...
Nie jestem w stanie utrzymać finansowo całej terapii...
Dziś Ciocia ostatni raz pracowała rano z Mikołajem i ostatni raz zawiozła go na terapię w SOTIS.

Pęka mi serce.
Nie wiem, co mogę jeszcze napisać.
Nie mogę nic już więcej zrobić.
Moje siły i zasoby się wyczerpały, od tej pory Mikołajek będzie musiał uczyć się samodzielności.

Przygotowuję sobie odpowiedzi na poranne pytanie, które zwykle padało rano w sobotę:
"Nie ma Grażynki?"
Ciocia Grażynka jest dla Mikołajka jak trzecia Babcia. I ja też się z Nią bardzo zżyłam.


Jeśli wolno pozwolić mi sobie czasem na smutek i bezsilność, to ten powód jest idealny...
Nie jestem w stanie wyrazić słowami, ile jej zawdzięczamy...
Ile zawdzięcza jej Mikołajek...
Nigdy od nikogo nie otrzymałam tyle wsparcia i bezinteresownej miłości.
Dziękuję...
Nie mogę dalej pisać...

2 komentarze:

  1. :( Jak sobie teraz radzicie? Kurczę, to takie przykre... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od piątku do poniedziałku po prostu leciały mi niepowstrzymane łzy... Jakoś tam sobie radzimy... Nie jest zbyt łatwo, ale nie mam wyjścia :( Pozwalam sobie przeżywać żałobę, żyć tu i teraz i patrzeć w przyszłość bez niepokoju (jeszcze nie z radością)... Bardzo mi brakuje Pani Grażynki. Wszystko stało się nagle. Jakby bez mojego udziału, choć to ja musiałam podjąć ostateczną decyzję... :( :( :(

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...