poniedziałek, 11 lutego 2013

o mały włos

Dbamy o to, żeby włos był mały. Bo jak włos jest duży, to Mikołajka trudniej obciąć. Pierwszy raz obcięłam jego piękne loki (płacząc, nota bene, nad umykającym za szybko czasem) w październiku 2008. Utrzymanie jego pięknych loków graniczyło z cudem. Pocił się głową. Loki były wciąż mokre. Głowa była mokra. W każdym razie udało się. Od razu wykluczyliśmy fryzjera. Mieliśmy znajomego fryzjera, który przyjeżdżał do domu, obcinać mi włosy, ale Mikołaj bał się, gdy ktoś coś robił przy mojej głowie, wpadał w dziki szał, więc zdecydowałam obcinać mu włosy sama. I tak jest już od tylu lat...

Procedura nie jest łatwa. Mikołaj się wije, nie umie utrzymać głowy w jednym miejscu.Szybko się dekoncentruje i zapomina, że przed chwilą miał nie opuszczać głowy. Czasem się złości, albo pokazuje, że jest nieprzyjemnie, że go coś boli. Czasem wrzeszczy i dostaje szału. Wtedy resztę głowy zostawiamy na później, na jutro (trzeba dobrze wybrać dzień obcinania, najlepiej piątek wieczorem lub sobota rano, żeby była szansa powtórzyć ten wyczyn, gdyby obcięta była tylko połowa głowy...) Z biegiem lat nauczyliśmy się tej małej, cichej współpracy, dzięki której Mikołajek już rozumie, że tortury stania nieruchomo szybko się kończą, a potem można się cały wieczór oglądać w lustrze!

Nowa fryzura!

2 komentarze:

  1. Sliczna fryzurka. Mama odkryla w sobie uspione talenty. Brawo! Pewnie tatus ustawia sie teraz do kolojki u domowego fryzjera ;) Pozdrawiam Was kochani serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.. Tatuś Magenisiowy także na tym korzysta ;-) Pozdrawiamy :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...