Pierwszy nie wyrwany podczas zabiegu sanacji ząbek ruszał się od jakiegoś czasu, wywołując dumę u Mikołajka, aż do czwartku, kiedy... wypadł. Został komisyjnie zapakowany w sreberko i leży w specjalnie na ten cel wybranym kubeczku - pomysł właściciela.
Musiałam się pochwalić :)
Co do reszty ząbków, mam ciarki. Kolejna sanacja jest zaplanowana na 16 maja...w znieczuleniu ogólnym. Z rurą respiratora. Z tym mam nadzieję, nie takim jak zawsze, wybudzeniem... Będą "ratować" szóstki. Te biedne szóstki...
Odczuwam stres. Po prostu... paraliżuje mnie.
A nasza gwiazda zaliczyła dziś glebę, na naszych płytkach w korytarzu, tuż przy nas ... jedna jedynka ułamana, druga wygląda też podejrzanie. Nie dałam rady zajrzeć i obejrzeć dokładnie, nie wiem czy mam ochotę zaglądać tam teraz z latarką... Na początku wyglądało to na zwykły upadek, było troszkę krwi, ale dość szybko się uspokoiła, myślałam, że może to z języczka. Dopiero gdy spuchła i płakała przy jedzeniu włączył nam się alarm. I nie wiem, jak iść do dentysty z takim małym dzikuskiem, co nie da sobie w paszczę zajrzeć. Ty pewnie masz jakiś sprawdzony gabinet, do którego chodzisz z Mikołajkiem?
OdpowiedzUsuńPociesza mnie zapobiegliwość matki natury, która zaopatrzyła nas w drugi komplet klawiszy, przynajmniej tych kilku.
Trzymam kciuki za Mikołajka i za Ciebie :)