Zjadły i chciały więcej.
Nawet tatuś magenisiowy zjadł i mu smakowało.
No to poszłam do sklepu kupić cukinię.
Cukinii nie było.
Był kabaczek.
Wyglądał co najmniej dziwnie, ale panowie w sklepie wiedzą lepiej, więc co ja tam będę podskakiwać ;)
Przekroiłam, a kabaczek okazał się dynią.
Piżmową :)
CZEGO POTRZEBA:
- 500 gramów dyni (piżmowej) - połówka niewielkiej dyni
- 2 marchewki
- łyżeczka lub dwie (u mnie jeszcze więcej, ale to wersja dla odważnych w chłodne wieczory ;) startego na najmniejszej tarce imbiru
- 4 łyżki mąki ryżowej (lub więcej, jeśli warzywa puszczą więcej soku)
- 18 jaj przepiórczych czyli około 3 kurze
- pieprz
- sól
- oliwa do smażenia
JAK ZROBIĆ:
- Zetrzeć dynię i marchew na dużej tarce do szklanej misy;
- Posypać mąką i zagnieść jak ciasto, aby mąka się dobrze wymieszała z "wiórkami";
- Jaja ubić z przyprawami i imbirem;
- Całość połączyć.
- Jeśli warzywa puszczą sos, co mogą zrobić po dodaniu przypraw - dodać więcej mąki.
- Zrobić kotleciki - mogą być duże i grube jak mielone ;)
- Smażyć na posmarowanej tłuszczem patelni z obu stron na niewielkim ogniu pod przykryciem :)
Smacznego :)
Acha!
Zjedliśmy je z cykorią w sosie musztardowym.
Są słodkie i potrzebują nieco wytrawnego wsparcia.
I baaaaardzo puchate :)
I baaaaardzo puchate :)
A dynia piżmowa, którą poznałam przypadkiem,
jest wspaniała :)
jest wspaniała :)
Tak dynia piżmowa to moim zdaniem dynia namber łan! Zaraz po niej hokkaido ;)
OdpowiedzUsuńTeraz przede mną hokkaido, ale uwielbiam też makaronową. Tak naprawdę lubię każdą dynię w każdej postaci ;)
Usuń