Teraz są prosto z pola, więc jest w czym się zasmakować :)
A jak ktoś ma szczęście, jak Mikołajek, to może sam sobie zbierać prosto z krzaczka. Niepryskane. Czerwone. Słodkie. Wypełnione Słońcem.
Przepis na ten nernik można znaleźć w czeluściach Internetu.
Każdy robi go według swojego uznania.
Ja robię go tak:
Czego potrzeba:
- Szklanka nerkowców - u mnie 300 ml
- Dwie szklanki umytych i obranych truskawek - u mnie 600 ml
- 120 ml tłuszczu w formie płynnej (ale nie gorący) - u mnie masło klarowane, dobre jest też z tłuszczem kokosowym
- Ksylitol, stewia, cukier trzcionowy z melasą lub jakiekolwiek inne słodziwo (można dać zamiast słodziw garść namoczonych daktyli), ekstrakt z wanilii burbońskiej
Co dalej:
- Jeśli masz solidny blender, z ksylitolu/cukru zrób cukier puder
- Zmiksuj orzechy na mąkę (nie na masło)
- Dodaj obrane truskawki i miksuj, aż masa będzie jednolita
- Dodaj tłuszcz stopniowo, po troszku (jak do majonezu).
- Po zmiksowaniu przełóż masę do tortownicy - porcja na małą tortownicę, a nernik wstaw do lodówki przynajmniej na 12 godzin lub na 1 godzinę do zamrażalnika, żeby "stanął".
Po 24 godzinach, gdy się przegryzie, jest wspaniały :)
Niektórzy robią go ze spodem. U nas spód nigdy nie dotrwał do nernika ;)
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz