Powinnam się wytłumaczyć z milczenia. Czas jest dla mnie na wagę złota. Ktoś jeszcze podkręcił mi wysokie obroty. Do tej pory było 1200 jak na wirowaniu w dobrej pralce. A teraz jest... Sama nie wiem. 2000? Sen jest błogosławieństwem, na które widocznie jeszcze w pełni nie zasłużyłam, jak też na inne rzeczy, ale idziemy do przodu. Czasem są to dwa kroki do przodu, a trzy do tyłu, ale widocznie tak trzeba.
Zeszły poniedziałek rozpoczął się o północy 40 stopniami Daniela i stanem podgorączkowym Mikołajka.
Wciąż jeszcze Daniel dochodzi do siebie, na szczęście już nie kaszle, ale ten kaszel pojawił się też u Mikołajka. Więc w panice kupiłam ... srebro koloidalne. I chyba pomogło.
A w międzyczasie 19 sierpnia w piątek Daniel dojechał do 18 miesięcy - więc mamy powód do świętowania. Półtora roku to już coś! Miło mi się na niego patrzy, na to, jak się rozwija, co w porównaniu do rozwoju Mikołajka jest w pewnym sensie moim lekiem na całe zło, bo choć o jego rozwój nie muszę już zabiegać sama... choć oczywiście jest parę rzeczy, które musimy obserwować i dlatego będziemy pod opieką Poradni Neurologicznej. Wciąż... Grrrrrr...
I z okazji 18 miesięcy Daniel definitywnie odstawił się od piersi... Taki symboliczny krok w dorosłość...
Więc... mówi całymi zdaniami, choć niekoniecznie gramatycznie i swoimi wyrazami, co jest piękne. Dużo rzeczy kojarzy, kojarzy dobrze. Wczoraj zobaczył misia na nocniku w książce i oświadczył mi, że "Miś robi kupa"... Jak czegoś chce, to o to walczy do upadłego, czasem kilka godzin. Wszystko naśladuje - trzeba uważać! Bierze za rękę i prowadzi Cię do rzeczy, której właśnie pragnie. Tu i teraz! Na Mikołajka mówi "brata" i traktuje, jak bezwzględną własność. Nocnik skwitował zdecydowanym "niece!" I jak na razie wszelkie próby użytkowania powyższego kończą się w ten sam sposób, ale jak jest "kupa", to mówi "kupa". Miło z jego strony :-) Jak chce wyjść na spacer, przynosi mi buty. Swoje i moje. Uważnie słucha, patrzy tymi swoimi wielkimi brązowymi ślepiami baaaardzo uważnie i chłonie każde słowo, które do niego mówisz. Najważniejsza na razie jest mama, i może jeszcze przez kilka lat, a potem... a potem zobaczymy, co będzie. Teraz jest teraz.
Przysuwa sobie stołki (podpatrzył pół roku temu) i włazi wszędzie, gdzie wleźć się da. Przestawia programy w pralce i zmywarce. Włącza komputer i telewizor. Wyłącza. Rozumie, że piekarnik jest gorący i że tam jest "amm"! - co pokazuje stosownym gestem wsadzania sobie palca do buzi. A Mikołajek uczy go życia. Bo interakcje między nimi są absolutnie normalne i nie mają nic wspólnego ze Smith-Magenis... Dzięki Mikołajkowi Daniel właśnie opanował nowe słowo - "to moja"!
U nas trochę podobnie:) Tyle, że z mówieniem gorzej....
OdpowiedzUsuńMoc uścisków dla Was:) Miło patrzeć jak się Daniel rozwija:) Napisz jak tam z Mikołajkiem:)))
I nie tłumacz się z nieobecności:) Ci co czytają to wiedzą "o co kaman" :)
Uściski:))
Z Mikołajkiem dobrze :-) Nie wzięło go choróbsko. Będzie teraz dużo o Mikołajku :-)
UsuńBlogujesz i lubisz to robić? Wykorzystaj to i weź udział w konkursie dla blogujących rodziców:
OdpowiedzUsuńhttp://beticco-baby.blogspot.com/2013/07/konkurs.html
NAGRODA: Konik na biegunach! : )
Bettico Baby - dziękuję za zaproszenie :-) Nie wiem jeszcze jak z czasem...
UsuńTo rozgadany ten Wasz Daniel! Dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńSkubany jest mówię Ci - a jak Dzidziulinnnna? ;-)
UsuńNo w końcu! :)
OdpowiedzUsuńNo tak.... :-D
Usuń