A było to tak, że w długi weekend majowy wybraliśmy się do Ogrodu Botanicznego jak co roku zobaczyć magnolie, które są jedyne na świecie i muszę na nie zerknąć co roku, gdy kwitną, aby podładować baterie - na cały rok.
Tę krótką historyjkę zamieściłam już na fejsbuku, ale....
Botaniczny Ogród. Idziemy sobie razem całą czwórką. Nagle zza rogu wybiega długowłosa blond na oko czterolatka i krzyczy do mamy gdzieś z tyłu: - Mamo zobacz! Jakie tu kwiatki!
- To magnolie - odpowiada mama.
- Bagnolie? - wrzeszczy w głos. - Ojej, ile tu bagnolii!!!!!
- To magnolie - odpowiada mama.
- Bagnolie? - wrzeszczy w głos. - Ojej, ile tu bagnolii!!!!!
No ale zanim dotarliśmy do tych bagnolii, miałam nieodparte wrażenie, że jednak nie zobaczę ich w tym roku. A czemu? A temu...
A temu, że poranek zaczął się o 5 rano, od wycia. Mikołajek wył na przemian z Danielem. I odmawiał jak leci, po kolei, a to umycia zębów, a to ubrania się, a to zjedzenia śniadania, a to... W końcu z tych nerów zasnął, ale dokładnie wtedy, gdy Daniel się już obudził, a my byliśmy gotowi do wyjścia. Jednak udało się. Zobaczyłam moje magnolie. A moje magnolie zobaczyły mnie.
Ale twoi chłopcy są do siebie podobni! Co robisz w czwartek po 18?
OdpowiedzUsuńW końcu są moi :-) W czwartek po 18 wiozę Mikołajka do domu z terapii, a potem staram się, aby nie zasnął przed kolacją, kąpie go i kładę spać. A Ty? ;-)
Usuń