- Mikołajku, jedziemy odwiedzić Twoich praprababcię i prapradziadka.
- W domu?
- Nie, oni nie mieszkają w domu, teraz są na cmentarzu.
- Tak? - dopytywał się Mikołajek.
- Tak. Nigdy nie poznałeś Babci Jani, ani tym bardziej dziadka Leona. Oni umarli, zanim Ty się urodziłeś, ale pamiętamy o nich. Obok dziadka i babci leżą jeszcze wujkowie i ciocie, których też nie poznałeś, ale są Twoją rodziną.
- Umarli? - powtórzył Daniel.
- Umarli? - zapytał Mikołajek.
- Tak, umarli...
Co to znaczy dla dziecka?
Próbuję więc wyjaśnić: - Przestali oddychać, przestało im bić serce, zamknęli oczy, nie ruszają już rękoma ani nogami... Nie mogą już nigdzie pobiec... Nie jedzą, nie śpią...
Na cmentarzu Mikołajek zrobił awanturę, że nie może zabrać kwiatów, które zostały u Babci i Dziadka na grobie, do domu, choć od początku tłumaczyłam mu, dla kogo są, i że zostawimy je na grobie...
Śmierć - nie potrafią oswoić się z nią dorośli, jak wyjaśnić ją dzieciom? Muszą zrozumieć same... Same doświadczając straty, czy doświadczając emocji innych dzieci czy dorosłych, którzy kogoś stracili... Jak wszystko, co było najpierw abstraktem, w doświadczeniu przeszło do rozumienia... u każdego z nas...
Im wcześniej pozwoli dzieciom się z nią oswoić, nie ukrywając jej, przedstawiając ją, jako porządek każdego życia, tym szybciej będzie łatwiej się im z nią pogodzić... Przyjęcie śmierci to przecież zadanie, które stoi przed każdym z nas...
Miałam 6 lat jak zmarła moja prababcia, która mieszkała z nami. Pamiętam jak siedziałam w kuchni u mamy na kolanach. Przytulała mnie. Nie pamiętam czy płakała czy coś mi tłumaczyła. Pamiętam jak z pokoju babci wyszła ciocia (córka mojej prababci). Pamiętam jak obie płakały. Mama i ciocia. Pamiętam jak mi mama powiedziała, że babcia umarła, że bardzo cierpiała i że teraz będzie jej lepiej. Bo już nie cierpi. Pamiętam, że chciałam bardzo zobaczyc babcię, ale mi nie pozwolono. Chyba nie płakałam. Dziś nawet nie wiem czy tak do końca rozumiałm co się stało. A może tak, tylko mając 6 lat nie widziałam powodu żeby płakać, bo przecież prababcia przestała cierpieć. Podejrzewam, że dziś zareagowała bym bardziej egoistycznie - rozpaczając, że nie ma jej już z nami, że już jej nie zobaczę, że nie przytulę, że nie powygłupiam się, że nie dostanę po kryjomu cukierka.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że dzieci trzeba oswajać ze śmiercią. W końcu na nas też przyjdzie kiedyś czas, a nasze dzieci będą musiały nas pożegnać.
Piękna opowieść, Aniu... Dzieci właśnie tak naturalnie reagują. Jeszcze nie patrzą egoistycznie, ale też nie potrafią spojrzeć daleko w przyszłość, aby określić, co straciły... Dziękuję za Twoje bardzo osobiste słowa. Uważam, że duża części rodzicielstwa bliskości to właśnie stawianie dzieci przed życiem takim, jakie ono jest i bycie w tym czasie blisko...
UsuńTwoje ostatnie zdanie powaliło mnie swoją oczywistością. To tak ważne... wiele osób unika trudnych rozmów. Niedobrze...
UsuńUnikają, bo są trudne również dla nich :(
Usuń