Kiedy Mikołajek był całkiem malutki i leżał nieruchomo i patrzył na mnie w ten uważny, przeszywający sposób, nie komunikując się jak inne dzieci, a tylko uderzeniami głowy o podłogę oraz drapaniem swojej twarzy, moja teściowa powiedziała, że on wygląda jak larwa.
To, co zostaje powiedziane, zaczyna żyć, więc przez wiele lat te słowa krzykiem obijały się wewnątrz mojej głowy, ale nie miałam pomysłu, jak je przerobić, żeby już nie robiły nikomu krzywdy.
Ratunek nieoczekiwanie przyszedł po latach, bo dostałam od koleżanki książkę Doroty Terakowskiej Poczwarka. Od roku wydania, czyli przez 16 lat, broniłam się przed tą książką, aż przyszła do mnie sama. Widocznie jakaś furtka do innego zrozumienia otworzyła się.
Nie o to chodzi, że przez pół książki płakałam, i że po jej przeczytaniu płakałam jeszcze bardziej, aż zaniepokoił się tym Mikołąjek i sam zaczął ją czytać, ale chodzi o to, dlaczego.
Dlatego, że autorka w prosty i aż nadto celny sposób opisała moje lata z Mikołajkiem.
Doświadczyłam wszystkiego, o czym napisała. Każde zdanie z tej książki dotyczące odczuć z życia z nieuleczanie chorym, upośledzonym dzieckiem uważam za prawdziwe.
Może nie wszystko w tej książce mi się podobało, może pewne symbole wydały mi się zbyt proste i może nawet nieodpowiednie, bo nie lubię symboliki biblijnej wmieszanej w taki sposób do prozy, ale mimo to moje łzy były prawdziwe i oczyszczające - taki przegląd własnych odczuć, do których nie miałam czasu dotrzeć przez te wszystkie lata i przyjrzeć im się uważniej niż na poziomie przetrwania.
Wracając do tytułowej poczwarki, bo za to słowo jestem najbardziej wdzięczna, to przecież z każdej poczwarki prędzej czy później wyrośnie motyl! Albo ćma!
A larwa... Larwa ma dużo bogatsze odcienie znaczeniowe. Też pejoratywne...
To, co w tej książce najważniejsze, brzmi jeszcze we mnie, wygrywając nowe, ciepłe tony jak herbata z imbirem albo kubek pożywnego rosołu. Poczwarka to tylko stadium rozwoju, wszystko, co piękne, nadal przed nami. Naprawdę. Napiszę o tym jutro, albo wtedy, gdy będę miała po prostu siłę, bo dzieje się, dobrze się dzieje! Tymczasem zostawiam Was ze zdaniem, które najbardziej mnie poruszyło. Bo jest o mnie.
"[...] Przecież ona nie uważa Myszki za klęskę swojego życia! Dbanie o nią, żmudne nawiązywanie kontaktu, najpierw uczuciowego, potem słownego, nauczenie jej aż tylu rzeczy nieosiągalnych dla dzieci z tym stopniem choroby i z tą tajemniczą, ciemną plamką na mózgu, przecież to nie jest powód do klęski, ale do dumy! Dlaczego zaniedbała dom, siebie, swoje zainteresowania i pasje, dlaczego...?[...]"
Dorota Terakowska Poczwarka
Przygody Mikołajka
niedziela, 6 listopada 2016
sobota, 26 marca 2016
zielona wielkanocna baba drożdżowa bez glutenu bez kazeiny bez jaja "zielono mi"
Jest zielona i smakuje jak drożdżowe babci z dzieciństwa, pod warunkiem, że dobrze wypłuczesz kaszę jaglaną. Wielkanocna baba dla Mikołajka :) A dlaczego zielona? Do tej pory robiłam takie naleśniki, a że wiosną nachodzi mnie na zielone.... ;)
Piec w nagrzanym piekarniku do 180 stopni przez 40 minut. Po upieczeniu od razu odwrócić formę (nie ma potrzeby jeśli szeroka płaska)
No i zjeść ze smakiem oczywiście!
Uwaga, po upieczeniu ciemnieje.
WIELKANOCNA BABA "ZIELONO MI" bez jaj, glutenu i kazeiny
SKŁADNIKI:
- 300 gramów kaszy jaglanej (wypłukanej i wyparzonej, przesuszonej, zblendowanej na mąkę - kaszę dokładnie płuczę poprzedniego dnia, podsuszam na sitku. Można użyć też mąki jaglanej, ale może być gorzkawe )
- 300 gramów mąki owsianej bg
- 1 łyżka mąkii ziemniaczanej
- 1 łyżka łupin babki jajowatej
- opakowanie suchych drożdży bg
- 2 łyżki dość kopiaste stałego masła klarowanego lub tłuszczu kokosowego
- 400 ml mleka roślinnego (np owsiane fermentowane Natumi lub koko z puszki Rosmann - wtedy jedna łyżka tłuszczu) może być też woda i też dobre będzie
- 150 gramów liści szpinaku żywego
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka ekstraktu z wanilii
- pół szklanki cukru buraczanego nierafinowanego - nie zachęcam do stosowania cukru trzcinowego, ponieważ zyskuje on na popularności kosztem utraty terenów dziewiczych, a to i to jest tą samą substancją, sacharozą...
Możesz też użyć dowolnego używanego przez Ciebie słodzidła.
Spróbuj masy, jeśli uważasz, że jest za mało słodka, dodaj więcej słodzidła.
PRZYGOTOWANIE:
- Liście szpinaku zblenować z mlekiem roślinnym lub wodą.
- Mokre składniki zmieszać z mokrymi.
- Suche składniki zmieszać z suchymi.
- Suche dodawać stopniowo do mokrych, mieszając. Ciasto powinno być gęste bardziej niż śmietana lub jak śmietana i git, takie ma być
- Wylać do formy na babę (ja smaruję masłem klarowanym lub tłuszczem kokosowym i wysypuję mąką z amarantusa)
Pozwolić wyrosnąć około 40 minut w ciepełku pod przykryciem.
PIECZENIE:
Piec w nagrzanym piekarniku do 180 stopni przez 40 minut. Po upieczeniu od razu odwrócić formę (nie ma potrzeby jeśli szeroka płaska)
No i zjeść ze smakiem oczywiście!
Uwaga, po upieczeniu ciemnieje.
Smacznego :)
Emotikon wink
Etykiety:
bez glutenu,
bez jaj,
bez kazeiny,
kasza jaglana,
łupiny babki płesznik,
płatki owsiane,
PRZEPISY MAMY MAGENISOWEJ,
święta,
ulotne chwile łapię jak motyle,
wegańskie,
Wielkanoc,
zielone
sobota, 19 marca 2016
19 marca 2016 / 9 urodziny Mikołajka
Są takie wieczory, gdy dłużej patrzę w lustro. Po trzeciej, czwartej nieprzespanej nocy.
Patrzę na siebie i widzę wokół oczu kurze łapki. Jeszcze jakiś czas temu ich tu nie było.
Patrzę na siebie i widzę siwe włosy na skroniach. Jeszcze jakiś czas temu ich tu nie było.
Patrzę na siebie i widzę bruzdę na czole, zmęczone policzki, zmarszczkę skóry przy ustach...
Patrzę na siebie i widzę znajomy błysk w oczach.
Wciąż mam nadzieję, że nam się uda, Synku.
Że wszystko, co od 9 lat robię, spowoduje, że pewnego dnia będziesz mógł być samodzielny, że sobie poradzisz. Że tylko troszkę będzie trzeba Ci pomóc... a może wcale!
9 lat temu czułam bezradność, gdy zabrali mi Ciebie z moich matczynych rąk i zawieźli na sygnale do Centrum Zdrowia Dziecka. Sygnał karetki odbijał się echem wśród okolicznych domów. Są takie wspomnienia, z których jeszcze nie umiem się otrząsnąć....
Dziś mam siłę i będę dalej szukać. Szukać sposobu, żebyś godnie żył w przyszłości, choć razem płacimy za to wysoką cenę, bo terapia jest trudna, a nowe leczenie może okazać się kosztowne.
Ja się nie poddaję, synku. Najpierw pod sercem, teraz w sercu, idziemy razem w przyszłość.
I choć nie chciałeś dziś przyjść na swój ulubiony limonkowy, zielony tort, to jednak uśmiechałeś się szeroko, gdy śpiewaliśmy Ci 100 lat! Spełnienia marzeń, Synku :)
Patrzę na siebie i widzę wokół oczu kurze łapki. Jeszcze jakiś czas temu ich tu nie było.
Patrzę na siebie i widzę siwe włosy na skroniach. Jeszcze jakiś czas temu ich tu nie było.
Patrzę na siebie i widzę bruzdę na czole, zmęczone policzki, zmarszczkę skóry przy ustach...
Patrzę na siebie i widzę znajomy błysk w oczach.
Wciąż mam nadzieję, że nam się uda, Synku.
Że wszystko, co od 9 lat robię, spowoduje, że pewnego dnia będziesz mógł być samodzielny, że sobie poradzisz. Że tylko troszkę będzie trzeba Ci pomóc... a może wcale!
9 lat temu czułam bezradność, gdy zabrali mi Ciebie z moich matczynych rąk i zawieźli na sygnale do Centrum Zdrowia Dziecka. Sygnał karetki odbijał się echem wśród okolicznych domów. Są takie wspomnienia, z których jeszcze nie umiem się otrząsnąć....
Dziś mam siłę i będę dalej szukać. Szukać sposobu, żebyś godnie żył w przyszłości, choć razem płacimy za to wysoką cenę, bo terapia jest trudna, a nowe leczenie może okazać się kosztowne.
Ja się nie poddaję, synku. Najpierw pod sercem, teraz w sercu, idziemy razem w przyszłość.
I choć nie chciałeś dziś przyjść na swój ulubiony limonkowy, zielony tort, to jednak uśmiechałeś się szeroko, gdy śpiewaliśmy Ci 100 lat! Spełnienia marzeń, Synku :)
Etykiety:
filozofie mamy magenisiowej,
gdybym,
przygody Mikołajka,
święto,
ulotne chwile łapię jak motyle,
urodziny,
żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia
wtorek, 8 marca 2016
dzień kobiet
Mikołajek, doskonale przygotowany w szkole do "Dnia Kobiet", od rana w samochodzie planował i dyrygował, gdzie podjechać i zatrzymać się po drodze, aby kupić "kobietom" kwiaty albo inny "prezent", czego się bardzo domagał. Ponieważ nie było w planach zatrzymywania się po drodze, doszedł do wniosku, że sprawę załatwi w szkole z Wujkiem Michałem (Nauczycielem). Dopytany, kim są te "kobiety", które chciałby obdarować, wymienił jednym tchem Panią Paulinę i Panią Anitę - ulubione NauczycielkiEmotikon heart Dopytany przeze mnie, czy zna jeszcze inne kobiety i czy - być może - zalicza się do nich także mama, dyplomatycznie zamknął temat, udzielając mi stosownej odpowiedzi - "Mama to mama!"
niedziela, 6 marca 2016
cytrynowo - limonkowy "sernik na zimno" z awokado na czekoladowym spodzie bez glutenu, bez mleka, bez rafinowanego cukru w sam raz na zdrowy, niedzielny deser :)
Ostatni hit w naszym domu. Po prostu sernik - awokadnik. Zielony! <3
Miko pożera przynajmniej 1 awokado dziennie. Jeśli nie ma w domu awokado, jest kryzys ;)
Składniki:
Masa:
Miko pożera przynajmniej 1 awokado dziennie. Jeśli nie ma w domu awokado, jest kryzys ;)
Składniki:
Masa:
- 4 duże awokado lub 6 małych
- 2 kopiaste łyżki zimnego stałego tłuszczu kokosowego i 1 kopiasta łyżka zimnego stałego masła klarowanego (jeśli sernik ma być wegański, użyj zamiast masła 1 łyżki tłuszczu koko)
- od 100 gramów do 200 gramów miodu (lub po spróbowaniu masy - do smaku)
- Sok z 2 - 3 dużych cytryn oraz sok z 1-2 limonki (jeśli nie lubisz limonkowej goryczki, która nadaje sernikowi charakter, użyj dodatkowej cytryny
- pół łyżeczki soli
Składniki na spód:
Inspiracją do spodu jest przepis na ciasteczka oreo Ani z bloga BLWmama :)
- szklanka mąki owsianej bg
- pół szklanki mąki ziemniaczanej bg
- pół szklanki kakao w proszku
- 2 kopiaste łyżki schłodzonego masła klarowanego
- płaska łyżka łupiny babki płesznik
- 3/4 kubka wody, w którym zostały rozpuszczone 3 łyżki muscavado
- łyżeczka sody
- pół łyżeczki soli
Jak przygotować:
Ciasto:
- Wymieszaj wszystkie suche składniki.
- Dodaj masło i syrop muscavado
- Częścią ciasta wyłóż okrągłą tortownicę
- Piecz w rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza piekarniku przez 20 minut.
- Wyjmij i wystudź.
- Z reszty ciasta zrób pyszne ciastka z wg przepisu Ani ;)
Masa:
- Obrane awokado i sok z cytryny blendować, aż powstanie krem. (Sok z cytryny dodawaj stopniowo, sprawdzając, czy masa jest wystarczająco kwaśna)
- Do masy dodawaj stopniowo tłuszcz i mieszaj tak długo na niskich obrotach, aż tłuszcz się zemulguje i powstanie krem.
- Dodawaj stopniowo miód próbując, czy jest wystarczająco słodkie.
- Dodaj sól.
- Jeśli wg Ciebie masa jest za mało kwaśna, dodaj soku z cytryny/limonki - jeśli jest za mało słodka, dodaj więcej miodu lub innego słodzidła.
- Gotową masę wylej na upieczony zimny spód i schłódź w zamrażalniku przez około 2 godziny. Potem można go przechowywać w lodówce.
niedziela, 28 lutego 2016
pizza jaglano - owsiana przepyszna
Sekretem tej pizzy jest dokładne przepłukanie kaszy jaglanej przed zrobieniem z niej mąki oraz użycie Thermomixa lub innej silnej maszyny blendującej. Dla nas, odzwyczajonych od napompowanej pszenicy, to ciasto na pizzę smakuje obłędnie. Przepisu wystarcza na ciasto z wielkiej blachy (4 - 6 osób będzie miało solidny posiłek).
Składniki na ciasto:
Jak przygotować:
Składniki na ciasto:
- 300 gramów kaszy jaglanej
- 300 gramów płatków owsianych bg
- paczka suchych drożdży bg
- łyżeczka melasy buraczanej dla drożdży (jak macie dużo czasu na wyrastanie ciasta, to można pominąć)
- kopiasta łyżeczka soli
- płaska łyżka łupiny babki jajowatej lub jeden ugotowany mały ziemniak
- 600 ml wody (jeśli użyty jest ziemniak) - 700 ml wody jeśli użyte są łupiny babki jajowatej
- łyżeczka oregano do posypania ciasta (opcjonalnie)
Jak przygotować:
- Dokładnie przepłucz kaszę jaglaną wrzątkiem, a potem zimną wodą (do czystej wody).
- Odsącz dokładnie kaszę na sitku, a potem osusz ściereczką.
- Wrzuć do TM i blenduj.
- Dodaj płatki i blenduj całość jednolitą masę - to trwa długo, ale warto.
- Dorzuć drożdże i sól. Wymieszaj.
- Melasę rozpuść w wodzie i dodaj do masy - wymieszaj.
- Ciasto rozsmaruj na blasze - ja używam papieru. Ciasto ma mieć dość gęstą konsystencję.
- Pozostaw do wyrastania na minimum 30 minut, można na dłużej.
- Podpiecz w rozgrzanym piekarniku (180 stopni C) przez 15 minut, wyjmij, połóż wybrane składniki, i piecz jeszcze około 20 minut.
Smacznego :)
niedziela, 14 czerwca 2015
bezglutenowe wegańskie ciasto drożdżowe z rabarbarem i kruszonką
Odkrywając smaki z dzieciństwa, którymi chciałam się podzielić z Mikołajkiem, trafiłam w chaosie wspomnień na ciasto z rabarbarem. Drożdżowe. Wyrośnięte hen ponad blachę. Z kruszonką i cukrem pudrem. Podawane do kompotu w przedszkolach, na koloniach i obozach. Do kupienia latem w cukierniach. I dokładnie takie upiekłam.
Mam też już swój niezawodny patent na to, aby ciasto było puchate jak na glutenie, jednocześnie wilgotne i aromatyczne, i mimo użycia kaszy jaglanej, żeby nie było gorzkie.
Składniki na ciasto wielkości małej blachy (pół klasycznej)
Mam też już swój niezawodny patent na to, aby ciasto było puchate jak na glutenie, jednocześnie wilgotne i aromatyczne, i mimo użycia kaszy jaglanej, żeby nie było gorzkie.
Składniki na ciasto wielkości małej blachy (pół klasycznej)
- 300 gramów kaszy jaglanej przelanej wrzątkiem i odcedzonej, przepłukanej zimną wodą, ociekniętej na sitku i przesuszonej np przez noc, zmielonej na mąkę ( wtedy nie jest gorzka) - można użyć mąki jaglanej, ale to nie to samo. Ta kasza wcale nie jest wilgotna i normalnie się mieli.
- 250 gramów mielonych płatków owsianych bg lub mąki owsianej bg
- 500 ml wody lub mleka roślinnego (np organicznego z wanilią) - lub więcej, w zależności od wilgotności mąki i gatunku płatków owsianych
- 100 gramów masła klarowanego lub dla wegan oleju kokosowego lub margaryny roślinnej
- łyżka ekstraktu waniliowego (pominąć, jeśli dodane jest mleko z wanilią)
- 100 gramów cukru trzcinowego bio brązowego
- opakowanie suchych drożdży (7gr)
- 3 łyżki łupin babki jajowatej
- 3 - 4 łodygi rabarbaru obrane ze skóry i pokrojone w kostkę
- łyżeczka soli
- Cukier trzcinowy bio do smaku (ja dodałam około 1/2 szklanki do ciasta i drugie tyle do kruszonki, bo ciasto było pieczone dla prababci Miko, która kocha słodkie ;)
Kruszonka:
- Szklanka zmielonej kaszy jaglanej
- Około 2 łyżek masła klarowanego lub innego tłuszczu
- Cukier trzcinowy bio (1/2 szklanki) lub inny sypki (np ksylitol) - można pominąć dla amatorów mocnych rabarbarowych wrażeń
Do mąki w urządzeniu mieszającym dodawać stopniowo tłuszcz, aż do pojawienia się grud czyli kruszonki ;) Może się okazać, że będzie potrzeba ciut więcej mąki lub ciut więcej tłuszczu. Ale efekt wart jest prób i błędów ;)
Wykonanie:
- Kaszę jaglaną przepłukać wrzątkiem, zostawić do ocieknięcia. Zmielić na mąkę lub użyć mąki jaglanej.
- Płatki zmielić na mąkę lub użyć płatków owsianych.
- Wymieszać ze sobą wszystkie suche składniki, w tym drożdże.
- Wymieszać ze sobą wszystkie mokre składniki.
- Ze względu na łupiny babki jajowatej dodawać mokre składniki do suchych stopniowo, cały czas dokładnie mieszając najlepiej mechanicznie. Jeśli masa będzie mimo wszystko za gęsta, dodać jeszcze wody lub mleka. Należy uzyskać efekt lejącej się lekko, gęstej masy.
- Przelać masę do formy (ja wylewam na papier do pieczenia).
- W masę wkładać kawałki rabarbaru, kawałek koło kawałeczka. Można je obtoczyć w mące ziemniaczanej, tapioce, inulinie lub w karobie.
- Zostawić około 40 minut do wyrośnięcia.
- Piec 30 minut na temp 180 stopni.
- Wyjąć, posypać kruszonką, piec kolejne 15 - 20 minut do zrumienienia się kruszonki.
- Posypać pudrem ksylitolowym.
- My jemy zawsze gorące :D, ale następnego dnia jest jeszcze lepsze :)
Zdjęcia jutro.
Bardzo smacznego :D
Etykiety:
bez glutenu,
bez jaj,
bez kazeiny,
ciasta,
drożdże,
kasza jaglana,
pieczone,
płatki owsiane,
PRZEPISY MAMY MAGENISOWEJ,
smaki dzieciństwa,
wegańskie,
wiosna
Subskrybuj:
Posty (Atom)