piątek, 5 kwietnia 2013

Mikołajek i podarty kapeć

Udało mi się dziś odebrać Mikołajka z Magicznej Busoli. To są dla mnie zawsze ważne momenty, gdy możemy wrócić razem. Przez wenecką szybę widziałam, jak maluje papugę i przykleja do niej piórka. A potem jak bawi się z Paniami w zabawę z kolorami. Udało mu się znaleźć w sali większość brązowych przedmiotów - a zaczął od sukienki Pani Ani ;-) Rozmawiałam z terapeutą zajęciowym. Mikołajek idzie do przodu. Zrobił teraz duży krok i zaczyna liczyć oraz sylabizować podwójne sylaby. To są zawsze dobre wiadomości... Jego uśmiech. Jego spontanicznie rozdawane buziaki. Jego wściekłość, gdy okazało się, że jednak dziś nie przyjechał tata. Jego radość, gdy odkrył, że przyjechała mama i zrobiła mu niespodziankę.  Buziaki i skok na szyję. Jego dwusylabowe pomruki podczas drogi do samochodu. Jego senność w samochodzie i głośna złość na parkingu. Podarty kapeć, który niosłam w plastikowej torbie - do reanimacji, może uda się zaszyć, bo to ważny kapeć, kapeć z ZygZakiem McQuinnem... Śnieg, który padał, padał, padał, jak mokry całun pokrywając cały świat i ukrywając moje łzy, łzy wzruszenia, że możemy iść do samochodu za rączkę, ja słuchać jego wykrzykników. On - mówić do mnie - mamo! I rozkładać rozkosznie ręce, że przez tę hałdę roztapiającego się śniegu, która stanęła nam na drodze, nie da się przejść...


Zaglądam przez wenecką szybę.                                                                                                                                                         Mikołajek właśnie namalował papugę i zaraz będzie przyklejał jej piórka :-)                                                                                        A papuga - następnym razem :-))) Tymczasem Mikołajek buja się na krześle.

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...