czwartek, 11 kwietnia 2013

czym się różni zielona noc od brązowej nocy/ osoby wrażliwe uprasza się o nieczytanie z przynajmniej kilku powodów

Zielona noc to jest taka noc, kiedy się nie śpi, maluje się klamki pastą do zębów, wywiesza krępujące części odzieży kolegów i koleżanek zamiast flagi albo na popiersiu patrona szkoły - jeżeli obóz/kolonie odbywają się w jakiejś szkole, sika się komuś do mleka, wrzuca żabę do buta i co tam jeszcze przyjdzie do głowy, byle zabawa była przednia. A na czym polega brązowa noc - wg Mikołajka? Otóż w zasadzie na tym samym, tylko temat przewodni jest brązowy. To krępujący temat, ale istnieje u większości dzieci a nawet dorosłych obciążonych zespołem Smith-Megenis.

Ale dlaczego tak się dzieje? Przyczyna jest prosta - choć jej mechanizm złożony. Smisie - Magenisie bowiem słabo czują swoje ciało. To jest taki stan, w którym jak sobie mocno nie zaciśniesz dłoni na przedramieniu, to nie wiesz, że gdzie jest Twoja dłoń i nie wiesz, gdzie jest Twoje przedramię,więc każda forma ucisku jest byciem bliżej swojego ciała, odczuwania swojego ciała i byciem sobą - zdobywaniem informacji o swojej cielesnej tożsamości. W szczególności dotyczy to wszelakich otworów - posiadanych od urodzenia, lub nowo-powstałych, czyli po prostu wydrapanych (niestety). Na szczęście wydrapywanie nowych otworów mamy za sobą po spędzeniu połowy upalnego czerwca 2009 w rajstopkach z powodu dziury na stopie, jako pamiątki po placu zabaw. Pamiątka była codziennie sobie przypominana, zdrapywana i rozdrapywana, mimo plastrów, bandaży i prawie gipsu, aż trafiła pod rajstopy (cienkie, pistacjowe, dla bab), które uratowały nogę przed gronkowcem, paciorkowcem, amputacją, sepsą,  i zgonem.

Niektóre Smisie - Magenisie mają bowiem pociąg do tej formy aktywności przez całe życie i widok kości w wydrapanym kraterze np na nodze jest dla ich lekarzy czymś absolutnie normalnym. Myślałam, że u nas też tak się skończy, a jednak lata terapii SI z uciskami i masażami coś zmieniły w funkcjonowaniu Mikołajka, przynajmniej w tym obszarze. No ale pozostaje temat naturalnych otworów, które począwszy od nosa, uszu, pępka, a skończywszy na otworku między pośladkami, są nadal interesujące i lubią być eksplorowane do bólu, że tak powiem. To daje Smisiom poczucie kontaktu ze sobą, pewnej bliskości, pewnego poczucia siebie, świadomości, gdzie kończy się ciało a gdzie zaczyna, bo te okolice są zwykle bardziej unerwione. Tak więc od dwóch tygodni Mikołajka znów fascynują uszy. Kręci w nich paluchami do krwi. Myję je i dezynfekuję. I tak na okrągło. A Mikołajek kręci paluszkami, aż coś wydrapie. Potrafi to robić symultanicznie. Jedną ręką w jednym uchu, drugą w drugim. A potem krew leci z obu. Ale uszy to dopiero czubek góry lodowej. Bo mamy w zanadrzu brązy...

Brązom sprzyjają godziny nocne. Mikołajek, mimo treningu toaletowego i radzenia sobie w dzień z używaniem toalety, w nocy gubi się w sygnałach ze swojego ciała i jak coś dzieje się w brzuszku, przez sen sprawdza. Efekty są brązowe. Brązowe klamki. Brązowe zabawki. Brązowe kołdra i poduszka. Brązowa piżamka. A po zapaleniu światła, uwierzcie mi -  kupa zabawy.

10 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu tytulu parsknalm smiechem, bo mi sie przypomniala pewna anegdota, opowiem Ci ja kiedys...
    Po przeczytaniu posta usmiech z twarzy mi znikl....Podejrzewam jak wielkim problemem moze byc taka fascynacja. Zwlaszcza jak spi caly dom poza Mikolajkiem....Mam nadzieje, ze to predko minie.
    Sciskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nawet wykracza poza fascynację, idzie po prostu w kierunku odpowiedzi na pewnego rodzaju deprywację sensoryczną. Mózg domaga się wiedzy, gdzie Mikołajek się kończy, a gdzie zaczyna. A że akurat te miejsca są idealnie unerwione... to i sygnał jest silniejszy. Dziękuję, że jesteś i śledzisz nasze pokręcone losy... To cenna wiedza mieć świadomość, że pośród naszych wszystkich łez i brązów jest ktoś, kto wspiera i rozumie. Dziękuję :-)

      Usuń
  2. Stale śledzę Twojego bloga. Nie ma tu opisów tylko tych chwil, które dają radość, ale również takie, które nie są miłe dla Ciebie, dla nikogo by nie były, ale jesteś w tym tak szczera, że myślę, że Twoja siła udziela się nie tylko mi. Podziwiam Cię odkąd Cię poznałam i jesteś dla mnie inspiracją do bycia lepszą matką zdrowych dzieci. Pozdrawiam serdecznie. Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje słowa. Dzielę się tym, co mam w sercu i cieszę się, że jest ktoś, kto czerpie z moich słów - tak jak ja czerpię siłę ze słów takich jak Twoje i z wiedzy o czyjejś obecności na blogu. Dziękuję :-)

      Usuń
  3. A jak reagujesz na takie sytuacje gdy zapalasz światło i widzisz to co widzisz, albo gdy syn po kolejnych upomnieniach nadal dłubie w uszach? Podchodzisz do tego ze spokojem i godzisz sie z tym, czy czasem masz ochotę wrzeszczeć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umi, od kiedy przestałam się oszukiwać, że moje życie będzie normalne i zaakceptowałam jego pewne charakterystyczne elementy - nie bez trudu... nie reaguję na takie przygody. Przyjmuję je jako porządek mojego świata. Nie zmienię tego, więc rozumiem, że skoro moje dziecko takie jest, to krzyki i gniew też tego nie zmienią. Skupiam się na celu - trzeba szybko posprzątać :-) Oczywiście czasem podnoszę głos, głównie kiedy się spieszę, a Mikołaj nie chce się ubierać czy coś. Wtedy z tonu mojego głosu szybko rozumie, że skończyły się zabawy w kotka i myszkę. Ale to jest stawianie granic. Nie cierpię już na bezsilność.

      Usuń
    2. Dziękuję za Twoje dzielenie się ze mną, z nami tutaj. Mam syna Mikołaja i może przez wzgląd na imię zaczęłam czytać i zostałam. Mimo odległości jakoś wewnętrznie bliskie mi są Twoje refleksje, nie tylko odnośnie tematu dziecięcego, ale też tak życiowo. Pozdrawiam i do następnej lektury. Dobrego wieczoru

      Usuń
    3. Joanna, dziękuję za Twoje Słowa. Jak pisałam już wcześniej, świadomość, że moje słowa pisane uczuciem do dziecka i do świata nie idą w pustkę, jest bezcenna. Miło mi Cię gościć :-) Mikołaje to fajne chłopaki :-) Następna lektura będzie - już niedługo... Gdyby tylko moja doba miała więcej godzin, pisałabym codziennie :-)

      Usuń
  4. Ӏ have bеen ѕurfing on-line morе than 3 hοurs lately, but I by no means
    founԁ аny interеѕting artіcle like yours.
    It is pretty ρгice enough fоr me.

    Ρersonally, if all ωеbmasteгs and
    bloggегs mаde exсellеnt contеnt mаterial аs yоu did, the nеt mіght be a lot
    more uѕeful than evег beforе.


    Alsο ѵiѕit mу wеb-site:
    pościele

    OdpowiedzUsuń
  5. Ι am ѕure this post has touched all the іnternet ρeople,
    its really reаlly nice article on building up new blog.


    Feel free to visit my web-site :: wiki.autojuvo.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...