poniedziałek, 22 kwietnia 2013

jeszcze o urodzinach - fotorelacja

Dziś wpis z cyklu "okruchy wspomnień" - czyli dawno temu obiecana relacja ze świątecznych oficjalnych urodzin Mikołajka.

Był piękny i pyszny bezglutenowy tort upieczony przez Panią Kasię z torcikowo.pl -  tort w kształcie świnki Peppy - takie było zamówienie Mikołajka. Wprawdzie po czasie Mikołajek próbował mnie namówić na zmianę ze świnki na "auto", ale decyzja zapadła :-) Tort był lekki jak piórko, smaczny i chmurkowy :-)))

Co do samej imprezy - pierwszy raz podczas tak dużego spotkania rodzinnego Mikołajek był spokojny. Nie wpadł w szał. Z powodu infekcji nie było magenisiowych dziadków. Zwykle druga babcia, przytłoczona ogromem swoich babcinych uczuć nie czuje, kiedy granice Mikołajka zostają przekroczone, chce być za wszelką cenę z Mikołajkiem w ciągłym kontakcie, przytula, zaczepia, obserwuje i nie spuszcza z oka. Tym razem Mikołajek nie czuł się osaczony, nikt nie pilnował go wzrokiem i nikt na siłę nie przytulał, nikt go nie prowokował, więc Mikołajek nie walczył ze swoimi nie mieszczącymi się w nim emocjami, bo też bardzo dziadka i babcię kocha, tylko kiedy traci kontrolę nad siłą swoich emocji - liczy się tylko jedno - przetrwanie.

Fakt, że przy zachowaniu  pewnych optymalnych warunków i zasad postępowania z Mikołajkiem może efektywnie przebywać wśród dużej ilości bodźców, także pozytywnych, bo w przypadku Mikołajka  nie ma znaczenia, czy bodźce są "złe" czy "dobre", daje mi nadzieję, że stopniowo będzie się wyciszał pomimo warunków zewnętrznych - krok po kroczku. U Mikołajka wszystko, co tworzy napięcie - tworzy emocje, a emocje to przestymulowanie i brak kontroli.

W każdym razie był pyszny tort w kształcie świnki Peppy, zimne ognie, wspaniały czas z najbliższą rodziną i szalone zabawy z kuzynką Zuzią :-) Pierwszy raz też upiekłam indyka w świeżej bazylii i sama była zaskoczona efektem - szczególnie obok młodych ziemniaków usmażonych w ziołach prowansalskich. A czas pełen śmiechu trójki dzieci - Mikołajka, Daniela i Zuzi - bezcenny :-) :-) :-)












2 komentarze:

  1. Z czego był bezglutenowy torcik? Widzę, że zabawa byłą tak przednia, że Mikołajek stracił głowę ;)

    Babcie potrafią być straszne. Moja teściowa ma już 7 wnucząt i trzyma do nich zdrowy dystans. Natomiast moja mama ma tylko Alę i po max 2 dniach obie z Alą musimy odreagować pobyt u nich i zdrowo sobie pomilczeć. Moja mama gada, śpiewa, trajkocze jak nakręcona i wszystko robi za Alę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Torcik piekła Pani Kasia z torcikowo.pl Był z mąki bezglutenowej i reszta pewnie normalnie. Masa cukrowa tworzyła świnkę Peppę (pierwszy raz jadłam taką smaczną) a w środku leciutkie ciasto (tort nie był słodki, ale wytrawny -to znaczy biszkopt + krem śmietanowo-malinowy. Wydawało mi się, że maliny były prawdziwe ;-)
    A co do babci - ta konkretna, bo są dwie, ma potrzebę posiadania każdego, kogo kocha. Z jednej strony to może być słodkie, jak ktoś potrzebuje być posiadany (bo to się kończy zagłaskaniem na śmierć mimo sprzeciwów oraz "zrobię Ci dobrze, nawet jak nie chcesz") a z drugiej ogranicza wolność i suwerenność :(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...