czwartek, 25 kwietnia 2013

Daniel

19 kwietnia skończył piętnaście miesięcy - dawno o nim nie pisałam - Daniel. Daniel idzie w swoich piętrach rozwoju szybko, mam wrażenie, że szybciej niż inne dzieci, ale to wyłącznie przez Mikołajka, który w tym czasie niejako stał w miejscu. Od kilku miesięcy Daniel sprawnie porusza się po wszystkich zabawkach - i tych, gdzie trzeba wrzucić kulę do dziury (11 miesięcy), gdzie trzeba coś nacisnąć (nawet nie pamiętam, ale bardzo dawno temu -8-9 miesięcy?) gdzie trzeba dopasować kształt przedmiotu z właściwym otworkiem ( 12 miesięcy). Obecnie nadal uprawia kaskaderkę - czyli urazówka wczesnego dzieciństwa, ulubioną rozrywką stały się bajki w telewizji i spacery, niekoniecznie w tej kolejności oraz brama od garażu, na pilota. Potrafi na spacerze stać pod blokiem całą wieczność, licząc na to, że ktoś z sąsiadów się zlituje i bramę otworzy... Robi awantury pod drzwiami - tak bardzo chce wyjść na spacer - niezależnie od pory dnia, godziny i stanu jego zmęczenia. To jest naprawdę słodkie. Przynosi mi buty! Bezcenne też są zabawy fasolą! Potem trzeba zamienić się w kopciuszka, i na kolanach zbierać każdą fasolkę ;-)

No i zaczął mówić. Powtarza wyrazy. Na mój widok głośno krzyczy "mama" (pierwszy raz, jak miał 8 miesięcy). Mówi "bam" - pierwsze słowo (7 miesięcy),  tata - (8 miesięcy); kwiatki (Bóg raczy wiedzieć, dlaczego akurat kwiatki? ) (9 miesięcy), potem zaczął płynnie chodzić, więc mówienie poszło w odstawkę, ale od kilku dni jest powrót do mówienia przez duże M :-))) Tak jak pisałam, powtarza większość usłyszanych wyrazów, na swój dziecięcy sposób oczywiście...
Patrząc, jak rozwija się Daniel - czyli normalnie, i porównując do tego, jak rozwijał się Mikołajek - niespecyficznie i przy pomocy terapeutów, rozumiem, czemu niewiele osób rozumiało, co przechodzę...

Zdarzały się niemiłe komentarze w sumie bliskich osób, od których spodziewałam się raczej wsparcia, niż przykrości, gdy opowiadałam, że jest coś nie tak z Mikołajkiem (jeszcze przed diagnozą) -  "Widzimy, że nie jesteś przygotowana na dziecko", albo drugi, z tych samych ust "Dziecko to był chyba dla Ciebie szok..."; "Dziecko to taka zmiana w życiu, na którą nikt nie jest gotowy"... Większość spraw poukładałam sobie już w głowie. Tych, powtarzanych często zdań, nie umiem jeszcze zapomnieć. Nie rozumiem, jak można dokonywać takich ocen, nie przeżywając na co dzień traumy nieuleczalnej, nieznanej choroby, o niespecyficznych objawach...

Ale to już było, a o przeszłości możemy powiedzieć tylko jedno - właśnie to, że już była! Zostawiam to za sobą. Dziś cieszę tym, co mam. Że pewne sprawy już za mną - a tyle przede mną :-) Że poukładaliśmy sobie terapię z Mikołajkiem, że rozumiem chorobę, że wiem, czego się spodziewać, jak reagować, jak wyciszać dziecko, a potem siebie. Że mogę się cieszyć tym, co niewymuszenie dzieje się Danielem. Tym, jak złości się, że brama wciąż zamknięta i jak razem bawią się z Mikołajkiem :-)))


Mikołajek i Daniel łapią tęczę :)  Nie złapali :(

Pierwszy raz w piaskownicy i od razu wiedział, co robić :)

Brama nie chce się otworzyć! 



2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...