niedziela, 20 stycznia 2013

delfiny




Defliny dopłynęły do łodzi, chwilę się pobawiły, tu wskoczyły, tam wyskoczyły i popłynęły dalej, niczym nie skrępowane. Wolne. Siedziałam na burcie, łapałam popołudniowe, marcowe słońce. Płynęliśmy pełnym wiatrem, nadmuchany żagiel bez wysiłku ciągnął ciężką łódź...To było dawno temu, gdzieś na Kornatach, gdzie woda jest turkusowa i pływają w niej dzikie, wolne delfiny. Tak... Wtedy jeszcze byłam dzika i beztroska, jak i one. Mogłam pływać, gdzie chciałam. Nie przeczuwałam, że to ostatnie dni bycia delfinem. Bo potem w moim życiu zaszły zmiany... Urodził się Mikołajek. A za Mikołajkiem - Daniel. A Daniel wczoraj (bo już po północy) skończył roczek. Swój pierwszy roczek. Mikołajek, skazany na ciągłą, rygorystyczną terapię już nigdy nie będzie delfinem. Ale może przez krótką choć chwilę będzie nim Daniel, bo ja... bo ja jeszcze długo, długo nie. Albo już wcale.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...