środa, 14 listopada 2012

to jest mój sen

To jest mój sen, sen, który mi się nie podoba. Takie sny, które mi się nie podobają, mam zazwyczaj w niedzielę nad ranem. W związku z tym tydzień rozpoczynam z lekkim niepokojem.

W tym śnie była straszna wojna albo coś w tym stylu. Zimna woja, może domowa. Wszystko było pozamykane. Pustki na ulicach. Pusto na sklepowych półkach. Gdzieś zniknęli wszyscy mężczyźni. We śnie byłam/czułam się jakoś tak...samotnie. Wszystkim kobietom odebrano dzieci (nie byłam przy tym, to się stało wcześniej, przed akcją snu). To było tak masowe, że nie broniłyśmy się. Powiedziano nam, że dzieci muszą być bezpieczne i dlatego trzeba je gdzieś przewieźć, odizolować... To spowodowało naszą ogromną bezsilność. A potem znalazłyśmy się w jakimś ośrodku wczasowym, w stołówce leżały materace dla nas, kobiet, do spania. Przyszli ludzie w białych kitlach, lekarze albo naukowcy. Rozdawali nam specjalne maski do oddychania, że niby w nocy będzie rozpylane coś przez kogoś, co może nas zabić. Od razu wiedziałam, że to bujda, ściema, nieprawda. Że to oddychanie przez maseczkę spowoduje naszą śmierć. Chciałam o tym powiedzieć innym kobietom, ale jeden z tamtych ludzi - naukowców tak na mnie spojrzał, jakby czytał mi w myślach. Bałyśmy się ich. Gdy przechodziłam przez jakiś korytarz, wykręciłam z tej maski pojemnik z rzekomym lekarstwem/filtrem/czymś tam. Czułam, że będą chcieli nas eksterminować. Bałam się, że to samo zrobili już z dziećmi i mężczyznami. Obezwładniała mnie bezradność moja i siedzących w milczeniu w stołówce na materacach kobiet. Facet rozdający materace nagle stanął w innym świetle, tym wpadającym przez otwarte drzwi. Przyjżałam mu się uważnie. Miał ostro zakonczone elfie uszy i zółtą cerę, jakby miał żółtaczkę. Szafirowe oczy... Inwazja obcych!

Pustka po dzieciach... Absolutna nieświadomość, gdzie są, co się z nimi dzieje... Ewolucyjny ból... Skarga miłości... Tęsknota... Nie wiem czemu, ale coś mi mówiło, że one żyją, że są gdzieś blisko i wystarczy tylko odkręcić ten pochłaniacz w masce, żeby uciec i odszukać je... Więc przygotowałam się. Ale zanim we śnie nadeszła noc, tu już był dzień. 5:30. Daniel wstał i zaczął dzień od swojego dadada...

7 komentarzy:

  1. Błagam Cię nie śnij już takich snów, bo aż mnie żołądek rozbolał....Masakra. Mam ochotę schowac się i płakać....Zryłas mi psychikę i to totalnie!
    Dobrze, że to tylko sen....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam w imieniu mojej podświadomości. To ona tu zarządza...

      Usuń
    2. :P Ja jakiś czas temu miałam taki czas, że mi się bardzo realne koszmary śniły...straszne to było.....:/

      Usuń
    3. Ja cały dzien chodziłam rozbita, co chwilę to na nowo przezywala., a na koniec nie moglam w nocy spac...

      Usuń
  2. Rzadko, ale też miewam takie postapokaliptyczne sny. Najcześciej właśnie nad ranem.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...