niedziela, 15 lipca 2012

wizyta w schronie

Schron. Tak mówią Ci, co tam jeżdżą. Piszę o tych Ludziach z wielkiej litery, bo tylko tak można o Nich pisać - Wolontariusze opiekującymi się w swoim wolnym czasie porzuconymi zwierzętami, które uratowało - przyjęło schronisko w Celestynowie. A tam kojec obok kojca, tylko niewielka część psów biega luzem. Schron pachnie, a zapach poraża...
Każde uratowane przez schronisko zwierzę potrzebuje miłości, posiłku, wody i czystego miejsca do życia. Więc pracownicy wywożą taczki brudnego piachu, z sierścią i odchodami, zmieniają wodę, karmią, podsypują świeży piach, wolontariusze zaś czeszą, przytulają i wyprowadzają psy na spacery - bo psy do życia potrzebują też ruchu...
Psów jest bardzo dużo, a wyprowadzających je osób wciąż za mało, wolontariusze więc zorganizowali sobotnie spacery z psami. Każdy może przyjechać i pójść z psem do uroczego lasu, żeby zwierzak rozruszał swoje psie, porzucone przez innych ludzi, kości.

Młodziutka Maxi była nie mniej wystraszona niż Mikołajek. Gdy przyprowadzona spojrzała na nas swoim dziecięcym psim wzrokiem, musiałam ze sobą poważnie porozmawiać, że naprawdę ale to naprawdę nie ma takiej możliwości, żeby ją wziąć do domu. Mogliśmy dać jej tylko spacer. Poszliśmy więc. Rodzina dwa plus dwa plus pies...

Gdzieś w leśnych ostępach nagle Mikołajek zawołał ją po imieniu!  Może to oznaczać, że Mikołajek będzie kiedyś płynnie mówił. Bo to słowo - Maxi - imię psinki, było dla niego nowe, nigdy wcześniej go nie wymawiał. Nie ćwiczył z logopedą.  A jednak z łatwością przyszło mu wołać ją i namawiać, by wstała, gdy zmęczona spacerem położyła się na trawie, aby odpocząć... Przy pożegnaniu z Maxi jego łzy wzruszyły i mnie. No cóż, wróciła za kratki i nic nie mogłam zrobić :(





Ty też możesz wyprowadzić psa:





2 komentarze:

  1. Pięknie z Waszej strony:) Szkoda, że nie macie możliwości by adoptować Maxi, ale skądś to znam. My mamy dwa koty i bywa ciężko. Nie tylko finansowo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak Ty my już mamy schronisko dla kotów... Serce mnie bolało, ale Maxi nie wróciła z nami...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...